Coś nowego, starego i niebieskiego...
W naszym domu codziennie coś przybywa, nie mam pojęcia gdzie wszystko mieściło się w naszym małym mieszkaniu, zapełniamy szafy ubraniami, do kuchni przewozimy pomału szklanki, kubki oraz inne naczynia. W pokoju na górze wreszcie udało złożyć się rogówkę, powstaje powoli pokój dzienny dzieciaków (chociaż do końca metamorfozy daleka droga) będą miały swój salonik.
Wiele jeszcze trzeba kupić żeby było przytulnie, ale w swoim czasie, wszystko ma swój czas.
Stare ale doskonałe;) biurko syna (blat kuchenny + regulowane nogi=2 metry powierzchni do nauki i zabawy) kolor trochę niepasuje do mebli, ale identyczny jak okna dachowe, stare krzesło i dywanik z czasem zmienimy, narazie musi wystarczyć to co jest...
W następnym wpisie metamorfoza biurka córki:) Pozdrawiam tego słonecznego dnia..
Komentarze