Troszkę koloru... oraz mebli...
Pomału meblujemy nasz domek (coraz bliżej przeprowadzki) nie ma już pustych kursów do domu, razem z nami jeżdżą pełne katony i worki z ubraniami. Mam wrażenie że ciągle sprzątam a kurz kto nam podrzuca . W pokojach dzieci pojawiło się trochę koloru, żeby nie było nudno co niektórzy nam wypominają - ja jednak lubię tą naszą nudę i spokojne kolory. Zabudowano nam też szafy i komody u dzieciaków, zabudowa przedsionka w trakcie realizacji... Ciągle zostaje coś do zrobienia.. A oto efekty:
Pokój syna (trzeba kupić farbę tablicową i uzupełnić malowanie, przewieżć stelaż i materac do łóżka oraz biurko a póżniej to tylko kosmetyka ;)
Pokój córki ( biurko przemalowane na biało schnie, czekamy na łóżko, musimy w końcu wybrać i kupić lampę-finansów brak, no i gadżety oraz kosmetyka;)
W salonie miały stanąć dwie sofy, jest inaczej ale wygląda też nieżle, stół też już jest do kupienia stolik kawowy (narazie nie wiemy jaki) no i coś na telewizor który stanie naprzeciw kominka - tu znowu finansów brak - niestety
Sypialnia narazie stanęło w niej łóżko i szafki nocne, trzeba wytapetować ścianę za łóżkiem i gotowe. W przyszłości zabudujemy trochę skosy szakami na ubrania, ale to kiedyś.
W holu na patrerze stanęła duża szafa na ubrania (trzeba ją trochę przerobić, ale to długa opowieść)
I tak to wygląda, z braku czasu i ciągłych chorób w naszym domu (te wirusy ;) ciężko zakończyć różne prace, trzeba powiesić lampy które mamy i wybucować ten nasz domek, a póżniej to już tylko się przeprowadzać, no i jeszcze jedno sprzedać mieszkanie bo potrzebna gotówka... Ale wszystko w swoim czasie, pozdrawiam tych któży dotrwali do końca tego długiego wpisu... :)